niedziela, 21 czerwca 2015

153. Bob D. w Bełchatowie


Kilka miesięcy temu natknęłam się na informację o przyjeździe do Polski jakiegoś weterana z Ameryki. Nie jestem przesadnie zaangażowaną turystką aowską, zaliczającą wszelkie możliwe warsztaty i spikerki (poza wszystkim innym, jest ich ostatnio zbyt wiele, by to było realne), ale w tym wypadku od razu wyczułam, że to rzecz warta uwagi. Postanowiłam, że jadę! Takie okazje nie zdarzają się często. W Polsce nie zdarzyło się jeszcze nigdy. Nie pomyliłam się – było cholernie warto!

Świetny mówca (widoczne bliskie związki z Chuckiem C., którego Big Book Study wprost uwielbiam i wciąż mam nadzieję, że ktoś – może nawet obecny właściciel licencji, który się ogarnie i poprawi robotę – wreszcie przetłumaczy Nową parę okularów po ludzku), z gigantycznym doświadczeniem w trzeźwieniu, sponsorowaniu i przekazywaniu tego dalej, mówiący bardzo prostym językiem, w wyjątkowo zrozumiały, ale też przyciągający sposób. To sztuka mówić tak prosto o tak skomplikowanych sprawach.
Warsztaty były przygotowane bardzo dobrze (poza małą wpadką z tłumaczeniem, co szczęśliwie udało się dość szybko naprawić i uratować sprawę, bo widziałam, że po pierwszej części osoby z żadną lub minimalną znajomością angielskiego, zdane tylko na tłumacza, były sfrustrowane i zniechęcone – słyszałam, że dla nich to było nudne i nijakie – bo też znikał cały, niemały, dowcip i głębia wypowiedzi Boba D.), a to niełatwa rzecz – zorganizować coś dla kilkuset osób.

Początkowo chciałam napisać kilka zdań, które mnie poruszyły i które sobie zanotowałam, ale to tak gigantyczny materiał, że… nie wiem, czy bym podołała. Na szczęście spikerka Boba D. jest już do posłuchania: tutaj. (Swoją drogą, super robota i pomysł, i wdzięczna jestem osobie, która umożliwiła odsłuchanie tych warsztatów, bo choć sama tam byłam, widziałam i słyszałam, to wiem, że będę słuchać tego jeszcze nie raz – zbyt wiele było tam istotnych rzeczy, a ludzka percepcja ma swoje granice).

*

Te warsztaty miały dla mnie dodatkową wartość – spotkać tak wielu alkoholików pragnących być lepszymi ludźmi (bo wstać o świcie i jechać kilka godzin po to, by przez następne kilka siedzieć w duchocie i słuchać jakiegoś starego pijaka, zamiast się wyspać i miło spędzić sobotę na grillu z kumplami to jednak jest wyraz tego pragnienia), którzy odnoszą się do siebie z tak dużą serdecznością i cieszą się, że są w takim miejscu, razem, to jest mocne przeżycie. Nie cierpię ocierać się o ckliwość, ale to mnie wypełniło czymś… bardzo dobrym, co już procentuje, bo jestem od wczoraj jakoś przyjaźniej nastawiona do otoczenia. Cieszę się, że było tam wiele, naprawdę wiele osób, które znam. Cieszę się, bo to znaczy, że mam wokół siebie ludzi, którym się chce, którzy chcą zmieniać swoje życie i oddawać światu lepszą cząstkę siebie. Zastanowiło mnie jedno: nie spotkałam na tych warsztatach weteranów z AA. Nie spotkałam alkoholików, którzy byli w AA, gdy ja przyszłam i uczyli mnie, jak powinno się trzeźwieć i na czym podobno AA polega. Dziś nadal upierają się, że wiedzą lepiej i są w tym samym miejscu, co piętnaście, dziesięć lat temu. Bob D. powiedział: Jeśli sądzisz, że wiesz, niczego się już nie możesz nauczyć. Jeśli przyznajesz, że nie wiesz, świat otwiera się i daje ci odpowiedzi
Zapisałam to sobie, bo bardzo pilnuję, żeby mi się nie zaczęło wydawać, że już jestem taka mądra, że wszystko wiem, że niczego nie mogę się już nauczyć. Bo bardzo prawdopodobne, że ten moment będzie początkiem mojego końca. A życie za bardzo zaczęło mi się podobać, żebym chciała szybko kończyć…


31 komentarzy:

  1. ...a ja wsiadam do taczek, z pogodą ducha i zaufaniem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Arczi, to Cię wzięło... Ale żeby aż wsiadać? ;-)

      Usuń
  2. Wiele miesięcy przygotowań - jak piszesz - i przez cały ten czas nie udało się znaleźć w Polsce solidnego tłumacza? Zwłaszcza, że za darmo to przecież nie było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, jak to wyglądało, nie znam szczegółów. Wiem, że musimy się dużo w AA nauczyć, ale też widzę, że się uczymy. Tzn. ci, którzy chcą się uczyć :-)

      Usuń
    2. Na szczescie udalo sie to naprawic w czasie spotkania. Sylwia jest anglistka I alkoholiczka. Zjadla ja trema. po prostu. Za rok bedzie lepiej

      Usuń
    3. Tak mi coś wyglądało. I wiem coś na temat tremy i występów... Potrafi nieźle sparaliżować :-/ Trzymam kciuki za rok. Mam nadzieję, że będę miała możliwość brać w tym udział :-)

      Usuń
    4. Poproszę o propozycję "solidnego tłumacza" , który odda ducha Wspólnoty. Myślę,ze pracy mu nie zabraknie.
      Wielka Księga czeka na takiego , nie mówiąc o Krokach.

      Usuń
  3. Słucham, słucham... :-)
    Część pierwsza rzeczywiście koszmarna.

    OdpowiedzUsuń
  4. A swoją drogą na I Warsztatach Sponsorów w Opolu też rejestrowana była i zwracała uwagę nieobecność pewnych osób...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wpadłam na to jakiś czas temu: sporo informacji można wyciągnąć z faktu, o czym/o kim się nie mówi... co i kogo pomija się milczeniem, z jakich materiałów się korzysta, a z jakich nie, kto jest wydawcą... Ot, takie ciekawostki :-)

      Usuń
  5. Byłem. Daleki jestem od egzaltacji wiadomego rodzaju ale chciałbym częściej w czymś takim uczestniczyć. Dla mnie atmosfera niepowtarzalna, m.in. chyba dzięki ludziom którzy wiedzieli po co tu przyjechali. A sama spikerka? Dotarło do mnie, może lepiej - poczułem, kilka rzeczy, o których niby wiedziałem ale... nie rozumiałem? Brak mi słowa. Najczęściej chodzi mi teraz po głowie to, że praca z innymi to nie jest zadanie do wykonania, że to stanowi o tym, by "być". Tu i teraz. No i fajnie, biorę się za słuchanie, bo rzeczywiście materiału jest mnóstwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej o tym nie mówimy, bo zwyczajnie słów brak albo niezręcznie tak wywnętrzać się o nastrojach… ale tak sobie myślałam, patrząc po twarzach, że coś się tam z nami stało. Pewnie nie ze wszystkimi, ale może masz rację, że z tymi, którzy wiedzieli po co przyjechali (albo raczej: przyjechali po COŚ). Ja się cieszę z tego CZEGOŚ. I że nie jestem z tym sama.

      Usuń
  6. Wielka Księga mówi w rozdziale 11 ,,,wiemy niewiele lub bardzo mało,, i to powiedział Bob aby się nie zamykać na wiedzę, że już wiem.też byłem na tej spikerce i choć jestem weteranem (28 lat) i mam swojego sponsora i sponsoruje, byłem pod ogromnym wrażeniem prostoty tego przyjaciela zza oceanu tylko potwierdził że jestem na dobrej drodze i tego się trzymam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli jednak "weterynarze" byli :)

      Usuń
    2. Nie znałam tego określenia, dobre :-) Kiedyś się zastanawiałam, od jakiego momentu zaczyna się weteraństwo (tzn. "weterynaria"?). Nadal nie wiem…

      Usuń
    3. Hmmm... to tak, jakby spróbować określić "stopień mądrości" osobnika... Sorki, trochę żartuję :) Ja osobiście nie mam pojęcia, myślę że to bardziej można "wyczuć" po sposobie bycia, wypowiedzi, a nie koniecznie po czasie abstynencji, choć to też ma znaczenie :)

      Usuń
    4. Weteran w USA to 40+ :-)

      Usuń
    5. Robi wrażenie. I co nieco tłumaczy. Ale przecież nie zawsze tak było. Skoro już w 1953 roku Bill pisał o weteranach - mogli mieć co najwyżej 18 lat... Świat pognał do przodu ;-)

      Usuń
  7. Weteran w USA to 10+

    OdpowiedzUsuń
  8. No I masz babo placek ;-)
    W poranku sluzb USA I kandy weterani okresla 40 lat

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie osobiscie najbardziej poruszylo zdanie : JESLI NIE PELNISZ SLUZB TO ZWIAZUJESZ BOGU RECE. ON UZYWA LUDZI KTORYM TY POMAGASZ ABY POPRZEZ NICH POMOC TOBIE ! wspaniale ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bogdan A Bełchatów24 czerwca 2015 11:54

    Witajcie.
    Jestem alkoholikiem mam na imię Bogdan. Jestem wdzięczy swojemu Bogu ze mi Was podarował byłem otoczony waszymi drogami i sercem . Dziękuje mu również, że odprowadził Was bezpiecznie do waszych domów w całości, wypełnionych różnymi odczuciami i refleksjami . Chwile słuchałem Boba- z uwagi na służbę przy organizacji tego przedsięwzięcia. Wiecie, również ja, na Was, osiągnąłem możliwość zdrowienia ,też we Wspólnocie AA i na jej programie. Moje odczucia z tego spotkania to wdzięczność za obecność każdego z was, za uczestnictwo i pieniążek by po opłacać wszystko co potrzebne do tych warsztatów było. Czuje dobrze wykonana prace przy zorganizowaniu , przebiegi i zakończeniu tych warsztatów. Spieszę donieść iż Tłumacze wykonywali swą służbę za darmo . Jestem im wdzięczny za te służbę, i doświadczenia jakimi mnie obdarowali. Weteran w Polsce to według poradnika służb osoba powyżej 25 lat we wspólnocie z nieprzerwanym okresem nie picia. I ja do nich się w marcu tego roku przypisałem. Służę jak potrafię i każdego kolejnego dnia uczę się żyć. Za co mojemu Bogu i Wam jestem wdzięczny. Dziękuje że jesteście i dzielicie się swoimi odczuciami, przekonaniami i spostrzeżeniami. Są dla mnie niezmiernie ważne i uczą mnie dokonywania wyborów.
    Bogdan A Bełchatów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Bogdanie, dziękuję za wpis, a przede wszystkim za organizację tej imprezy.
      Swoją drogą, ciekawe zjawisko, jak chętnie niektórzy AA-owcy, którzy robią niewiele lub zgoła nic, albo "służą" głównie dla siebie, zaglądają innym do portfeli... Ja wiem, że jesteśmy bandą chorych dziwaków, którzy miewają własną, specyficzną, definicję uczciwości, ale... jednak niektórzy z nas zdrowieją :-)

      Usuń
    2. A ja żałuję, że nie byłem.

      Usuń
    3. Dobrze to rozumiem... W przyszłym roku Bob D. ma przyjechać jeszcze raz :-)

      Usuń
  11. Bogdan A Belchatow24 czerwca 2015 14:52

    Witajcie.
    Dziękujemy pięknie za podziękowania. Wyobrażam sobie i wieżę że jestem wyrazicielem podziękowań, również od grupy prawie 70 osobowej z różnych stron kraju i Grup AA. Bo taki zespół służył przy obsłudze tego spotkania. Kiedy tak dochodzą do mnie słowa podziękowania, wiecie, dziękuje również i ja sobie, że chciało mi się chcieć, przychodzić od miesięcy tydzień w tydzień i omawiać sprawy wymagające załatwienia potrzebne do odbycia tak dużego spotkania. Wcześniej uczestniczyłem w zorganizowaniu 100 dniówki, klasy mojego syna . Spotkanie liczyło 800 osób młodych nie koniecznie szukających możliwości przestrzegania zasad. Spotkanie dzięki przyjazdowi Boba było co tu dużo mówić, było spotkaniem również dla mnie . Dla mojego duchowego rozwoju , bo jestem po części duchowym bankrutem. Warto było mi słuchać ustaleń, propozycji, koncepcji, notować rozwiązania i wykonać je w swojej służbie. Przyznam Ci się ze od początków mojego kontaktu z Grupą AA jestem w służbach, najbardziej bowiem mnie one pomagają w uczeniu się odpowiedzialności, odróżniania jednych spraw od drugich. Mówiąc po kurtce, wciąż mnie uczą odróżniać moje potrzeby od moich zachcianek. Pozdrawiam pięknie. Bogdan A Bełchatów.

    OdpowiedzUsuń
  12. Z jakies innym weteranem. Byc moze bedzie to kobieta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz na myśli podopieczną Clancy'ego I.?

      Usuń
  13. Byc moze. Jezeli przyjedzie Mary to pewnie I Clancy . Jak dozyje. On ma 88 lat. W Atlancie bedzie spikerem wraz z Bobem.

    OdpowiedzUsuń

204. pompatycznie i obrazoburczo

Zastanawiałam się, czy jest jakiś zauważalny moment, w którym posłanie AA zaczyna działać. Może początek to iskra nadziei – że jest coś, co...