Przez długie lata wydawało mi się, że Jedenasty Krok AA jest bardzo skomplikowany, dla zaawansowanych i do realizacji w jakiejś bardzo odległej przyszłości (na przykład w myśl teorii: co rok krok), a może nawet udało by się nigdy. Aż tu nagle mnie olśniło i wydało się takie... proste. Zupełnie tak samo proste, jak kierowanie autem – gdy już się nauczysz obsługiwać maszynę i przejedziesz we wszystkich możliwych warunkach pogodowych pierwsze pięćdziesiąt tysięcy kilometrów, prowadzenie samochodu staje się niemal machinalne.
*
Pierwszy Krok AA mówi mi, że nie radzę sobie z życiem, jestem bezsilna, a więc nie mam w sobie odpowiedniej siły (doprecyzuję, że chodzi o siłę duchową, bo i cały Program AA mówi o duchowości i duchowej strony dotyczy), by czegoś niewłaściwego, czegoś, co mi i innym szkodzi nie robić albo też robić to, co byłoby pożyteczne i wskazane. Albo niezbędne.
Drugi Krok AA wskazuje, skąd mogę tę siłę zaczerpnąć, żeby z życiem zacząć radzić sobie nieco lepiej, żeby podejmować właściwe decyzje i przestać obracać wszystko wokół w perzynę (chlipiąc przy tym w mankiet każdemu, kto się nawinie, że to nie moja wina, to oni, to zły świat…).
Trzeci Krok AA wskazuje bez ogródek, o jaki rodzaj Siły chodzi. Resztę mam doprecyzować sama. Szukać. Z tym Krokiem sporo może być kłopotów – bo jeśli nie pofatyguję się i nie określę, co dla mnie ta Siła znaczy i jaka jest naprawdę (chodzi o fakty z mojego życia, a nie przekonania i wygodne dla postawionej z góry tezy półprawdy i manipulacje rzeczywistością), nie będę w stanie tego Kroku wykonać. Bo jeśli komuś się wydaje, że w tym Kroku chodzi o modlitwę, to... warto rzecz raz jeszcze przemyśleć.
Krok Jedenasty AA daje mi precyzyjną wskazówkę, co mam robić. Skoro niezbędny jest mi dopływ siły, której we mnie nie ma, potrzebuję podłączyć się do Dystrybutora. A najprostszym i najbardziej skutecznym sposobem na owo podłączenie się są właśnie dwie czynności wymienione w Jedenastym Kroku.
Proste i logiczne.