Cynizm, zepsucie, ironia ocierająca się o chamstwo, ciężka gra półsłówek, niezrozumiała dla mniej błyskotliwych, niestrawna dla bardziej, te niby żarciki – nieśmieszne, dźgające jak sztylety. Mój ojciec, piekielnie zdolny skrzypek z jednym okiem, zdegenerowany malarz-artysta – stały bywalec knajpy, w której pracowałam, ja… (było ich/nas więcej, ale… tylu pamiętam dobrze). Nie mogę słuchać tych żartów, odzywek – wystarczy pół zdania i wiem, z kim mam do czynienia. Wywraca mnie na lewą stronę. Sama kiedyś taka byłam. I sądziłam jeszcze, że to jest ok., że to oznaka inteligencji. Ale już nawet się tego nie wstydzę. To było.
Czytam Białą Bluzkę i widzę dramat, smutek, rozpacz pijacką. Ja widzę tylko objawy choroby, właściwie wyłącznie to mnie interesuje. No i beznadzieja. Jak ona mnie wciąga! Taki mam czas.
W teatrze u Jandy jakbym oglądała coś innego. Jest nieszczęście, jest. Ale już nie tak cholernie pijackie (a ja chciałam właśnie się unurzać), bardziej narodowościowe. Dla mnie zbędny wtręt – jako dziecko rodziców niezaangażowanych w nic oprócz chlania i reagowania na to chlanie, całą wiedzę o świecie musiałam zdobyć sama, na sytuację polityczną, dawną i obecną, nie starczyło mi zapału i miejsca w głowie.
Ale wybaczam teraz Jandzie tę całą nudną politykę, wybaczam jej za piosenkę Wariatka tańczy. Bo sprawia, że drży we mnie każda komórka, oddzielnie, rozpaczliwie, i mam swoje unurzanie.
Ale wybaczam teraz Jandzie tę całą nudną politykę, wybaczam jej za piosenkę Wariatka tańczy. Bo sprawia, że drży we mnie każda komórka, oddzielnie, rozpaczliwie, i mam swoje unurzanie.
Taką to by na stos
Na co jej durny los
Dajcie chłopcy ten kagańczyk
Warkocz jej płonie już
Dookoła złoty kurz
A wariatka jeszcze tańczy
Na co jej durny los
Dajcie chłopcy ten kagańczyk
Warkocz jej płonie już
Dookoła złoty kurz
A wariatka jeszcze tańczy
Szalona wiruje chusta
Szalone całują usta
Otkaczałka, wariatka, ech
Nie patrzy do lustra
Szalone całują usta
Otkaczałka, wariatka, ech
Nie patrzy do lustra
Czerwona na niej sukienka
Czerwona w sercu udręka
Otkaczałka, wariatka, ech
Przed losem nie klęka
Czerwona w sercu udręka
Otkaczałka, wariatka, ech
Przed losem nie klęka
(Ależ gapa ze mnie! Nasz system szkolnictwa wywiązał się świetnie ze swojego zadania: kazał się doszukiwać politycznych aluzji – dziewiętnastowiecznych, zamierzchłych żeby nie było! – w byle obłoku czy gołębiu, więc po takim przegięciu nie widzę nawet, gdy mam czarno/czerwono na białym. Przecież ta Wariatka jest polityczna! I cholernie ludzka.)