Pora na kolejne kroki – pierwsze bardzo konkretne działanie na Programie. Weryfikacja mojej gotowości z Kroku Trzeciego.
Zrobiliśmy gruntowny i odważny obrachunek moralny.
Gruntowny, bo z całego życia.
Odważny, bo bez przemilczeń, tuszowania i przerzucania
odpowiedzialności na innych. To wstęp do godzenia się ze sobą
samym. Muszę najpierw zobaczyć, co we mnie jest, by później móc
coś z tym zrobić. Obwinianie innych, obrażanie się,
kolekcjonowanie uraz, strach, wstyd, krzywdzenie innych – to różne
sposoby rujnowania relacji (wcześniej to były różne sposoby radzenia sobie z nieprzyjaznym, jak sądziłam, światem). Mam zobaczyć, co naprawdę wydarzyło
się w moim życiu, co mną kierowało, żeby nie robić tego więcej,
żeby to nie wady i wynaturzone instynkty mną kierowały, niszcząc
kolejne relacje. To również okazja do zweryfikowania, za co naprawdę jestem odpowiedzialna w moim życiu, a co nie jednak nie leżało po mojej stronie.
Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów.
Mówią, że tak głęboka jest nasza
choroba, jak głębokie są nasze tajemnice – dlatego dobrze dla
mnie samej jest ich nie mieć. Powiedzieć prawdę o sobie, przyznać
się do siebie, swoich błędów i „wypracowanych” chorych
schematów działań. To nie jest wyznanie moich świństw i
podłości, ani tym bardziej epatowanie nimi przed tłumami. To
klarowne przedstawienie – przynajmniej jednej osobie, w osobistej
rozmowie – istoty moich błędów, czyli dojście i powiedzenie
dlaczego robię to, co robię, dlaczego wybieram tak, jak wybieram,
co we mnie takiego jest, że podejmuję określone decyzje i reaguję
w określony sposób. Mogłam tej wiedzy wcześniej nie mieć,
zwłaszcza, że usilnie starałam się jej nie mieć, ale po IV Kroku
już wiem, już nie da się ukryć i zakłamać. Dobrze, żeby
wybrana osoba czy osoby znały istotę alkoholizmu (były
alkoholikami), inni mogą nieświadomie mi zaszkodzić, starając się, w dobrej wierze, ale nieumiejętnie podnieść mnie na duchu, mówiąc
np.: No co ty, nie jesteś taka zła… V Krok nie jest
spowiedzią, jest czymś znacznie szerszym – ma w sobie dodatkowy
element – świadomość motoru moich niewłaściwych
działań. Niekiedy zresztą istota błędów nie jest tożsama z
konkretnymi grzechami. Dlaczego muszę wyznać to przed innym
człowiekiem? Bo tylko wtedy przestaję być oddzielna, tajemnice
(choć tak naprawdę chodzi o prawdę o sobie, to nie muszą być nie
wiadomo jakie sekrety) przestają mnie oddzielać od innych.
Najważniejszy w V Kroku jest - jak piszesz - ten motor właśnie. To coś, co można uleczyć, bo listy złych uczynków z przeszłości zmienić się przecież nie da.
OdpowiedzUsuń