wtorek, 7 lipca 2015

155. 12 Kroków od dna. Sponsorowanie


Mam duży szacunek, a przy okazji sentyment do Meszugowego ujęcia alkoholizmu i Programu 12 Kroków AA (choć dziś już wiem, że to nie jest Program ani ujęcie Meszuge, to po prostu Program AA). Dlatego, że uratowało mi życie. Gdy po 11 latach trzeźwości (hm…) w AA sądziłam, że wiem już wszystko i niestety to wszystko nie działało, a więc nie było dla mnie ratunku, natknęłam się na jego teksty. Nadzieja znowu we mnie wstąpiła… Ale nie tylko z powodów sentymentalnych uważam, że 12 Kroków od dna. Sponsorowanie to ważna książka.


Wydawnictwo WAM, Kraków, czerwiec 2015
Moja przygoda z Meszuge zaczęła się ponad pięć lat temu. Od dwóch lat prowadziłam blog i chciałam sprawdzić, jak robią to inni i czy ja mogę to robić lepiej. Tak naprawdę, prawdę odartą do gołej kości, chciałam znaleźć potwierdzenie, że nikt nie robi tego tak dobrze jak ja (mój egocentryzm buzował jeszcze bez opamiętania). Póki szukałam pobieżnie, trafiałam na jakieś fiu bździu z alkoholem w tytule i faktycznie przekonanie o własnej wspaniałości rosło. Któregoś dnia jednak grzebnęłam głębiej w sieci i natknęłam się na stronę-studnię. Wpadłam w nią na jakieś trzy dni. Czytałam, chłonęłam, z wypiekami na twarzy, pół na pół zazdrości i ogromnej ciekawości. Zazdrościłam, że można o alkoholizmie pisać tak dużo, rzetelnie, interesująco. Ciekawość związana była z zawartością i jakością tych wpisów – nigdy wcześniej nie spotkałam się z takim ujęciem alkoholizmu! Byłam pod ogromnym wrażeniem. Coś we mnie mocno tąpnęło i wiedziałam, że nie mogę tego puścić. Choć nie miałam pojęcia, że to zdarzenie odmieni moje życie.

*

Książka 12 Kroków od dna. Sponsorowanie. (Wydanie poprawione i rozszerzone. Wydawnictwo WAM, 2015) pojawiła się w dobrym momencie. Wprawdzie od wydania pierwszych 12 Kroków od dna minęły zaledwie cztery lata, ale sytuacja w polskim AA zmieniła się tak dalece, że warto pewne informacje, przemyślenia i opisy skorygować, a inne dopowiedzieć. Wydanie jest rozszerzone o ponad 100 stron: rzut oka na Koncepcje AA i cały blok dotyczący sponsorowania. Również treść publikowana w pierwszej książce uzupełniona jest o dodatkowe przykłady.
O Programie AA mówi się coraz więcej. Nawet na mityngach. Nie, to nie pomyłka ani przejęzyczenie. Alkoholicy, którzy trafili do Wspólnoty AA rok temu i później mogą nie mieć świadomości (bo i skąd?), że mityngi w takim wydaniu jak dziś, na których mówi się o rozwiązaniu, dzieląc doświadczeniem, siłą i nadzieją płynącymi z życia na Programie AA, nie były sprawą powszechną. Program smutków i radości – jak najbardziej. Piciorysy i obryzgiwanie ścian posoką moralnego ekshibicjonizmu – jasne. Ale konkretne rozwiązania alkoholizmu – niekoniecznie. Zatem zmiana jest: coraz więcej mityngów polega na wspieraniu (realnym!) nowicjuszy i zapoznawaniu ich z tym, co AA ma najlepszego – rozwiązaniem alkoholizmu, coraz więcej jest alkoholików i alkoholiczek pracujących na Programie ze sponsorem. Coś, co jeszcze pięć lat temu brzmiało jak bajka o żelaznym wilku dziś jest faktem. Metod pracy na Programie jest wiele, bo sponsorowanie ruszyło w Polsce z impetem. Już są też pierwsze efekty, jak to w początkach każdego zjawiska, które bliższe jest rewolucji niż spokojnym, delikatnym zmianom – różne, miejscami niepokojące. Tym bardziej warto przeczytać, jak to widzą inni. I piszę to nie dlatego, że to właśnie Meszuge widzi (a ja już przyznałam się do pewnego sentymentu), ale dlatego, że słuchając trzeźwych, zdrowych alkoholików z różnych stron świata, z różnych szkół, słyszę bardzo podobne rzeczy. To potwierdza, że nie metoda jest najistotniejsza, a efekty. I że Bóg, jakkolwiek Go pojmujemy czy też nie pojmujemy, prowadzi nas – w różnych miastach i krajach – do bardzo podobnych odkryć. Jestem przekonana, że zawsze warto zobaczyć, co odkrywają inni. Bo to może zmienić coś istotnego we mnie.
Druga rzecz, która mnie w stiuningowanej książce Meszuge ujęła, to fakt, że postanowił podzielić się z czytelnikiem wykazem błędów, które sam popełnił na drodze zdrowienia. To dla mnie wyższy poziom świadomości – opisywać swoje porażki po to, żeby ktoś mógł ominąć te i podobne pułapki. Przyznać się do sukcesu – o tak, bardzo chętnie. Ale porażka? Tyle że to właśnie z czyjejś przegranej mogę wyciągnąć lekcję dla siebie (bo odkąd Siła Wyższa przywróciła mi zdrowy rozsądek, umiem już to robić), nie muszę osobiście popełniać tych błędów. Dla mnie to szczególnie ciekawe fragmenty książki, bo będąc już kilka lat na Programie (to w AA-owskim slangu znaczy, że zrealizowałam Program AA, czyli 12 Kroków, i od kilku lat wcielam go w życie) wiem, że nadal potrzebuję wskazówek, że ten czas pracy ze sponsorem to była najłatwiejsza część, bo pod nadzorem (opieką), a w dodatku na lekkiej euforii – bo tyle nowych rzeczy się dzieje, udaje się, jest wreszcie dobrze, jak nigdy nie było, z barków opadł ten nieznośny ciężar siebie, można się śmiać i cieszyć życiem, wreszcie. Ale kilka lat później, gdy euforia i radość nieco powszednieją, a życie wymaga banalnego, żmudnego toczenia spraw, hm, przyda się kilka kolejnych wskazówek i ostrzeżeń przed czyhającymi pułapkami. 
Część o sponsorowaniu zawiera wiele sugestii i podpowiedzi nie tylko dla tych, którzy chcą znaleźć sponsora i rozpocząć z nim pracę, ale również dla tych, którzy już sponsorują i chcą to robić lepiej (co dla mnie znaczy – nie chcą szkodzić podopiecznym). Przyznam, że takie treści interesują mnie najbardziej. Dlatego też nie mogę się doczekać drugiej edycji warsztatu sponsorów, o którym w książce wspomina Meszuge.
Jak zwykle u tego autora, mam swoje ulubione kawałki i w pierwszym odruchu chciałam je tu wypunktować, ale… może nie będę jednak odbierać czytelnikom przyjemności samodzielnego tropienia perełek.

Książka Meszuge nie jest w żadnym razie oficjalną wykładnią pracy nad 12 Krokami AA (nawet jeśli AA coś takiego jak oficjalne stanowisko by posiadało, a nie posiada). Widzę w niej wartość innego rodzaju. Chętnie czytuję/słucham opowieści trzeźwych alkoholików – mniej z czasów picia, zdecydowanie chętniej z czasów radzenia sobie z alkoholizmem bez alkoholu, a szczególnie po prostu z życiem, już z rozwiązaniem w ręku. Niekoniecznie dlatego, że czegoś nie wiem. Wiele razy już doświadczyłam pewnego zjawiska: czasem trzeba coś po prostu usłyszeć/przeczytać! Mogłam już z podobną rzeczą zetknąć się, nawet kilka razy, ale w tym właśnie momencie, w tych okolicznościach, w takim kontekście dociera to wreszcie do mnie i pomaga pokonać przeszkodę, przed którą właśnie stoję. Bo już sobie nie roję, że zjadłam wszystkie rozumy.  

44 komentarze:

  1. już zamówiłem, dzięki za inspirację :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szybko Ci, Miko, poszła ta lektura. :-)
    Ja jestem jeszcze w trakcie.

    Nie znam zbyt wielu, ale Meszuge jest najnormalniejszym alkoholikiem, jakiego znam. Z jednej strony swoim piśmiennictwem pokazuje, że ma wielki szacunek do Wspólnoty AA, do jej założycieli, do ich wkładu we własne obecne życie, a z drugiej zdaje się nie traktować tego wszystkiego z namaszczeniem i egzaltacją, która czasami potrafi odstręczać. Zachowuje zdrowy balans między „alkoholowym światem”, a całą resztą.

    Może i Program AA to nie wytrych, nie znam się, ale moim zdaniem AA-owiec, który potrafi o jego efektach w swoim życiu mówić nie tylko do alkoholików, już jest rozwiązaniem dla nich dostępnym, bo duchowa pomoc zaczyna się tam, gdzie jeden człowiek mówi do drugiego. Bez zbędnych etykietek.

    Sympatyczna recenzja. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie wiem, czy on jest najnormalniejszy ;-) ale właśnie tym konkretnym, rzeczowym tonem przyciągnął mnie do Programu. I właśnie te konkrety, a nie lanie wody, które dociekało do mnie zewsząd (i które, prawdę mówiąc, sama kiedyś uprawiałam wobec braku konkretnych rozwiązań i działań) są ogromną wartością książek Meszuge.

      Usuń
    2. No... pseudonim go trochę zobowiązuje... ;-) Na szczęście nie tylko, bo alkoholizm również.

      Usuń
    3. Ja dopiero zaczynam swoją "przygodę" z książkami Meszuge i cieszę się,bo tak jak napisała Mika Dunin napisane są konkretnym,rzeczowym tonem i to co nie podobało mi się (i nadal nie podoba) na mityngach jest właśnie konkretnie opisane w książce "Krok za Krokiem" Jest to także ciekawe spojrzenie autora na poszczególne kroki i interpretacje w nich zawarte są dla mnie bardzo cenne i pomocne. Dziękuję...

      Usuń
    4. A do czego zobowiązuje pseudonim literacki?

      Usuń
    5. Jakikolwiek pseudonim? Do niczego. Ten konkretnie: "Meszuge (hebr. měszuggā) - oznacza w języku jidysz wariata, człowieka niespełna rozumu, szaleńca. Najczęściej określenie to ma charakter pejoratywny, ale nie zawsze, bo meszuge to czasem po prostu ekscentryczny dziwak, oryginał..."
      :-)

      Usuń
  3. Recenzja wiarygodna, bez lania wody, rzetelnie. Może i ja się skuszę, choć przecież wiem, że jak sam sobie nie pomogę, to nit tego za mnie nie zrobi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, nikt tego za Ciebie nie zrobi, ale... sam tego nie zrobisz (tak, zdaje się brzmi to hasło). :-)

      Usuń
  4. Poczytam poczytam. Ale zmiany w AA w Polsce faktycznie są. Ja trafiłam do wspólnoty5 lat tam u. I jeden aowiec proponował mi sponsorowanie łącznie z romansem niestety. Później cisza, nikt o programie nie słyszałam. Wina może małych miasteczek. Jeździłam na warsztaty Ale te wszystkie opowieści o programie były jak poruszanie się po powierzchni wody. Nic konkretnego. Teraz od pół roku jestem na programie. Mam wspaniałą sponsprke. Mój przyjaciel z AA właśnie też zaczął pracę.

    Zmienia się zmienia, choć niektórzy patrzą na nas podejrzliwie gdy mówimy o zaletach programu. No cóż, Pomału. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważyłam, że bardziej od słów i opowieści działają zmiany w moim życiu i we mnie, oraz moja postawa - teraz. Również pozdrawiam.

      Usuń
  5. Witam właśnie jade ta książkę kupić nie mogę się już do czekać czytania .Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Wybierałem się już kiedyś do Opola, ale jakoś nie dotarłem. Jeżeli tam jest więcej takich alkoholików, to ja się pytam, skąd się wzięli? czemu tam, a nie w Warszawie albo Poznaniu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może ich sieją ;-) A w Poznaniu na przykład są świetne trzeźwe alkoholiczki, w liczbie znaczącej - byłam niedawno, widziałam na własne oczy, słyszałam na własne uszy!

      Usuń
    2. A skąd się wzięli wpierw w Akron (przemysłowe miasto na zadupiu USA o którym mało kto słyszał) zamiast powiedzmy w Los Angeles, Waszyngtonie czy Londynie lub Paryżu? :) Nawiasem mówiąc to Opole było mocno sponsorowane przez Jastrzębie (jeszcze mniejsza miejscowość i jakże piękna - same bloki nieomal) To chyba nie ważne gdzie i kto. Ważna istota programu, jego przesłanie, nadzieja, siła...

      Usuń
  7. Objawem pokory jest przyznanie, że są ludzie, od których mogę się jeszcze wiele nauczyć.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapowiada się nieźle. Naprawdę warto przeczytać jeśli się zna to pierwsze wydanie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie na każdej stronie są uzupełnienia pierwotnego tekstu. Plus pokaźna część o sponsorowaniu. Ale ja po prostu lubię mieć takie książki, nie jestem całkiem normalnym czytelnikiem ;-)

      Usuń
  9. Może ta książka to szansa także dla mnie. Nie piję, na mityngi chodzę, ale jakoś nic mnie nie cieszy, za to coraz częściej reaguję złością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może na początek Wielka Księga czytana ze sponsorem? Serdecznie polecam. U mnie sprawdziło się na sto procent :-)

      Usuń
  10. „Nikt tego za ciebie nie zrobi, ale nigdy nie zrobisz tego sam”.

    „Pokaż mi, do czego mnie przekonujesz”.

    „PZPR = Pieniądze, Zęby, Papierosy, Rodzina”.

    :-)

    To takie hasełka popularne w Opolu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. znam jeszcze parę :-)

      Usuń
    2. To napisz - wszyscy chyba chętnie poczytamy. :-)

      Usuń
    3. Moje dwa ulubione (nienawidziłam ich! :-)):
      Planuj działania, a nie efekty.
      Kto chce - szuka sposobu, kto nie chce - pretekstu.

      Usuń
  11. A Ty kiedy wydasz nową książkę? Meszugego czyta się bardzo dobrze, ale bardzo chcę przeczytać też coś w rodzaju "Alkoholiczki".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czegoś w rodzaju "Alkoholiczki" już chyba nie napiszę, bo napisałam :-) Ale kończę coś właśnie. Nowego i chyba mocniejszego niż "Alkoholiczka".

      Usuń
    2. Jaki będzie tytuł? Kiedy się ukaże? :-)

      Usuń
    3. Tytuł jest na razie roboczy, więc nie ma co sobie głowy zawracać. A termin? Ja jestem od działania, a nie planowania efektów ;-)

      Usuń
    4. Ja już czekam!!! Ewa

      Usuń
    5. Co z tą książką?

      Usuń
  12. Moja droga prowadziła od Miki Dunin do Meszuge, czyli zupełnie odwrotnie, ale jestem szczęśliwa, że oboje was odkryłam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli można i w tę stronę ;-) Dziękuję za miłe słowo.

      Usuń
  13. Dobra recenzja, dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  14. dzięki twojej opinii jestem w połowie książki. Miałaś rację, bo jest zajebista.

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak ktoś nie zrobił ze sponsorem programu to jest nietrzeźwy?

    OdpowiedzUsuń
  16. Dzięki za recenzję. Już zamówiłem książkę i czekam aż przyjdzie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo ciekawa opinia i mam nadzieję, że książka Meszuge także - skoro moja ulubiona autorka tak o niej pisze. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za dobre słowo. Ale jaka za tym idzie odpowiedzialność! ;-)

      Usuń

204. pompatycznie i obrazoburczo

Zastanawiałam się, czy jest jakiś zauważalny moment, w którym posłanie AA zaczyna działać. Może początek to iskra nadziei – że jest coś, co...