czwartek, 3 maja 2018

185. majówka



Jeszcze dobrze się nie obudziłam, a już atakują mnie przepite rechoty i siermiężne nibyżarciki. Już kilka lat temu to miejsce, na które wychodzą okna mojej sypialni nazwałam kawiarenką. Ta miła nazwa miała łagodzić moje reakcje na sąsiedzką aktywność towarzyską – długo w noc i od samego świtu. Szczególnie w sezonie otwartych okien. Ostatnio coś się zmieniło – a może zmienia się stale, tylko obecną zmianę świadomie zauważam – nastąpiła czy też następuje zmiana warty. Poznane i oswojone towarzystwo (dzień dobry sąsiadko) wykrusza się, grzędy ławek zajmują nieznane głosy, sylwetki, twarze. Nieznane i nieprzyjazne. W zbudowanym rok temu w ramach sąsiedzkiej inicjatywy domku dla dzieci żadne dziecko już się nie bawi. Żadna matka z wózkiem już tam nie przysiada na ploteczkę z sąsiadką. Terytorium przejęli nowi i nowe, z zachrypłymi głosami, bełkotliwymi frazami, zaczepnymi tonami. Uczestniczę w tym, czy mi się to podoba czy nie. Bo ten gulgot jest wszędobylski. Głosy brzmią, jakby siedzieli obok, na mojej czerwonej kanapie. Innym razem widzę samotną rozpaczliwą walkę na pięści z powietrzem, wygrażanie nieistniejącemu wrogowi. Może to zależy od mojego nastroju i siły duchowej, może nie, ale przypływa zdarte kiedyś zdanie: I nie wątp, że świat jest taki, jaki być powinien
Nie wiem dlaczego niby w moim świecie powinna istnieć kawiarenka z całym jej złachmanionym bogactwem. Ale dociera do mnie, że nie tylko nie wszystkich da się uratować, ale że prawdopodobnie większość z tych wszystkich-nie-do-uratowania nie ma zamiaru niczego zmieniać, bo nie widzi niczego złego w takim stanie rzeczy, może nawet nie cierpi. Bo skąd pomysł, że każdy potargany alkoholem człowiek cierpi? Czasami tylko zadaję sobie pytanie: skoro każda istota na Ziemi ma jakąś rolę do spełnienia, nie istnieje ot, tak sobie, do czego – tak naprawdę – potrzebni są światu/społeczeństwu pijacy? 

204. pompatycznie i obrazoburczo

Zastanawiałam się, czy jest jakiś zauważalny moment, w którym posłanie AA zaczyna działać. Może początek to iskra nadziei – że jest coś, co...