Choroba, jakakolwiek, to nie jest
wygrana na loterii. Ale od dłuższego czasu uważam, że alkoholizm
nie jest najgorszą rzeczą, która mogła mi się przydarzyć.
Zwłaszcza, że – z niezbadanych przyczyn – miałam w sobie pęd
ku życiu, i chciałam się ratować. Kiedyś myślałam, że każdy,
kto dowiaduje się o swojej chorobie, idzie się leczyć. Wiem, to
infantylne i zupełnie nieprawdziwe, nie tylko w odniesieniu do
uzależnienia, ale tu szczególnie. Od lat patrzę inaczej, wiem, że miałam
szczęście, farta zwykłego czy też niezwykłego, że właśnie mi
udało się z tego wyjść. Bo nie wszystkim się udaje, napatrzyłam
się przez lata. Teraz czytam – w posłowiu do ciekawej, tak na
marginesie, pozycji o alkoholikach wysokofunkcjonujących – dane
szacunkowe:
Liczbę osób nadużywających alkoholu
(w Polsce) należy szacować na ponad 3 miliony, a wśród nich ponad
600 tysięcy to osoby z zespołem uzależnienia. (…) 81 procent
osób uzależnionych skrzętnie skrywa swoje picie i tym samym nie
jest zdiagnozowanych. Szacuje się, że 92 procent osób
uzależnionych się nie leczy; leczenie podejmuje jedynie jedna
trzecia z 19 procent osób, które zostały zdiagnozowane.
Z posłowia Bohdana Woronowicza do
wydania polskiego:
Alkoholicy wysokofunkcjonujący
(z perspektywy
profesjonalnej i osobistej),
Sarah Allen Benton, wyd. Feeria, 2015
92 procent się nie leczy… A z tych
leczących się i tak nie wszyscy wracają do zdrowia. Pamiętam
zdanie, które usłyszałam na samym początku terapii (moi
przyjaciele i znajomi też o podobnym komunikacie wspominają, wydaje się więc,
że zdanie to nie było wymysłem mojego terapeuty): Z waszej grupy
(z 10 osób) nie wrócą do picia najwyżej 3 osoby. Moja myśl, tak
mocna, że pamiętam ją do dziś: Będę w tej trójce!
Byłam.
Jestem.
Informacja terapeuty w mojej grupie w OLO (Ośrodek Leczenia Odwykowego) była "gorsza": kilkunastoosobowa grupa i... za rok tylko jeden z was będzie trzeźwy. I rzeczywiście - większość pacjentów wróciła do picia. Także terapeuta-alkoholik.
OdpowiedzUsuńW materiałach stanowiących wyciąg/streszczenie/podsumowanie dyskusji profesjonalistów, kilka miesięcy temu znalazłem informację, że skuteczność leczenia odwykowego w Polsce nadal wynosi ok. 7%.
Rokowania dla pacjentów z nowotworem są znacznie lepsze...
UsuńKolejny powód aby wzbudzać w sobie i odczuwać wdzięczność :)
Ale długo mi się wydawało, że to MOJA zasługa :-) No, to jaka wdzięczność?
UsuńJa na terapii nie byłem. Od 5 lat chodzę na grupę AA i przez ten czas prócz mnie, trwałą trzewosć osiągnęła jedna osoba.
OdpowiedzUsuńWszystko to prawda. Chcę jednak pamiętać, że osiągnięcie przeze mnie trwałej trzezwosci nie jest powodem by patrzeć na innych z góry.
Pozdrawiam i wypatruję po księgarniach ;-)
Pozdrawiam pogodnie :-)
Usuńczy aby powiedzenie trwała trzeźwość nie jest małym kroczkiem w stronę picia? STAŚ AA
UsuńCzy aby powiedzenie trwała trzeźwość nie jest małym kroczkiem w stronę picia ?
UsuńStatystyki rzeczywiście nie napawają optymizmem...
OdpowiedzUsuńJednak są osoby, którym się to udaje - tak jak Tobie :)
Dobrze to wiedzieć bo to taki promyczek słońca w pochmurny dzień.
Napawający nadzieją.
Chyba właśnie po to (jeżeli w ogóle :-)) warto o sobie mówić.
UsuńZastanawia mnie to z jak wielkim uporem jest kontynuowany program leczenia , który w zasadzie się nie sprawdza. Dziwi mnie to , ze nikt od ponad dwudziestu lat nie próbuje niczego zmienić , bądż wprowadzić coś nowego. Mam wrażenie , że naszym naukowcom jest tak wygodnie . Co sądzicie o wykładzie tego Pana :https://www.youtube.com/watch?v=BNthbDfRU7I
OdpowiedzUsuńAleż próbują, niestety niekoniecznie w duchu, o jakim mówi Gabor Mate. Myślę sobie też - to już o wykładzie - że może miłość nie uleczy wszystkich uzależnionych, ale empatia, wrażliwość i troska z pewnością nie zaszkodzą żadnemu, nawet jeśli nie zechcą lub nie będą umieli skorzystać.
UsuńStasiu,
OdpowiedzUsuńmyślę, że nie, mówiąc trwała nie mam na myśli wiecznej. Trwała to po prostu dłuższa (np. ponad rok), bez powtarzających się zapić, konsekwentna, podbudowana trzeźwą życiowo postawą, wiesz o co chodzi, jak sądzę, tych, którzy robią coś ze sobą, pracują na Programie, zmieniają swoje życie realnie się wyczuwa, przynajmniej ja tak mam.
Pozdrawiam :-)
Ja mam trochę inaczej. Nie piję już jaaakiś czas i pamiętam że ta nieuleczalna choroba jest we mnie. Kiedyś dotarło do mnie fajne zdanie ,,Nie zrobisz z kiszonego ogórka świeżego,, Pozdrawiam cieplutko Staś.
UsuńCo to znaczy pracować na programie?
OdpowiedzUsuńW największym skrócie: Anonimowi Alkoholicy mają rozwiązanie problemu alkoholowego, jest nim program 12 Kroków. To są konkretne działania do wykonania - z pomocą, instrukcją i wsparciem kogoś, kto już je wcześniej wykonał w swoim życiu (ta osoba to tzw. sponsor - z amerykańskiego). Efektem tych działań jest zmiana osobowości uzależnionej osoby, umożliwiająca normalne, a nawet bardzo satysfakcjonujące funkcjonowanie. Praca na programie to właśnie ta robota, którą trzeba wykonać.
UsuńNic dodać, nic ująć, wyciśnięte z cytryny, odsączone z pestek, esencja :-)
OdpowiedzUsuńTakie to proste prawda? Tak, proste, choć trudne, bo wbrew sobie.
Dodałbym jeszcze, że ta "robota na programie" jest warunkiem (dla mnie) koniecznym, ale nie wystarczającym do osiągnięcia satysfakcji w życiu. Po niej, jak po kursie na prawo jazdy z instruktorem (nie moje porównanie), zaczyna się prawdziwa jazda :-)
Pozdrawiam,
Jarema.
Dolce far niente to nierealistyczne oczekiwania. I nawet program tego nie zmieni. Ale pomoże zrozumieć, że to mrzonka. Tak, PRAWDZIWA JAZDA zaczyna się później :-)
UsuńPozdrawiam
To podraże dalej.
OdpowiedzUsuńPo czym lub jak można rozpoznać czy ktoś zaliczył"Program"? Ostatnio spotkałem się z terminem " pisania prac dla sponsora" . Sponsor ma to podobno jakoś oceniać . Jest to tak zwane przerabianie kroków .
Co o tym sądzicie? Przepraszam- myslicie?
:-) Że ktoś "zaliczył" Program pozna po tym, że "odhaczył" lub "odfajkował" poszczególne zadania. Jasne, można i tak. Wyznacznikiem jest przebudzenie duchowe - jeśli człowiek się zmienił, jeśli zaczyna być porządnym człowiekiem, można sądzić (o ile komuś to do szczęścia potrzebne), że proces przemiany się powiódł, że POCZĄTEK został zrobiony. To przebudzenie, przemiana są ważne, o nie tu chodzi, a nie o zaliczanie czegokolwiek. Program jest tylko (aż) narzędziem.
UsuńNie moge jakoś przetrawić przebudzenia duchowego . Może dlatego , ze nie można tego zmierzyć ?
OdpowiedzUsuńJak można rozpoznać u siebie "przebudzenie"? Interesuje mnie ten temat ponieważ bardzo czesto słyszę na mityngach hasło typu " dzięki Bogu jestem trzeżwy" Ja uważam , ze trzezwieję dzięki sobie . To ja podejmuje decyzję jak mam się zachowywac , a nie BÓG . To czy jestem tzw dobrym człowiekiem zalezy tylko od mojej decyzji , a nie od jakiegoś przebudzenia duchowego .
Piotr AA
Podobno sam zainteresowany dostrzega swoje przebudzenie jako ostatni… :-) Nie, zmierzyć nie można, ale poczuć/zauważyć – jak najbardziej. To na przykład dziwaczny pomysł, żeby komuś pomóc albo zrobić coś, co będzie mnie coś tam kosztowało. I to zrobić bezinteresownie. Zachować się inaczej niż zwykle. Jak… porządny człowiek? :-)
UsuńNie wydaje mi się, żeby bycie dobrym człowiekiem zależało od decyzji alkoholika. Hm, decydować to ja sobie mogłam, snuć wizje wspaniałe, ale z realizacją bywało już różnie. Jedną z części składowych (choć to autorska amatorska teoria) przebudzenia jest zdolność/możliwość korzystania z siły duchowej, na którą wcześniej byłam zamknięta. To właśnie dzięki tej sile mam siłę moje postanowienie bycia dobrym człowiekiem zrealizować. Poza tym sam pomysł bycia dobrym człowiekiem, ale też zorientowanie się, że się nim nie było, nawet jeśli w swoim świata oglądzie się tak o sobie myślało – są, moim zdaniem, wynikiem jakiegoś przebudzenia (czyli nowego spojrzenia na rzeczywistość).
Trochę to dla mnie dziwne.Gdy piłem nie miałem kontroli nad swoim zyciem. Gdy nie piję nadal jej nie mam?
OdpowiedzUsuńPrzecież to ja decyduję o tym czy się napiję czy nie , nie przebudzenie duchowe . Jeśli przebudziłem się duchowo i sie napiję to jest to moja wina czy wina siły wyższej? Oczywiscie jest to moja wina ponieważ siła wyższa odpowiada tylko za te dobre moje decyzje . Samo mówienie o tym , że stałem się dobrym człowiekiem , bo uwierzyłem jest słabe . To czy jestem tzw dobrym człowiekiem zalezy od moich decyzji , a nie od modlitwy.
Myslenie o tym, że jestem bezinteresowny i mówienie- jesli ma świadczyć o tym , że jestem przebudzony to muszę to napisać . To już nie jest słabe . To jest dno . Tak myslę o tym dzisiaj.
Pozdrawiam i zyczę WESOŁYCH SWIĄT OCZYWISCIE TRZEŻWYCH
Piotr aa.
Nie pisałam nigdzie o modlitwie, i jeśli przebudzenie duchowe (albo wręcz duchowość) z tym utożsamiasz to może stąd wynika Twój problem z "niemożnością przetrawienia".
UsuńDobrych świąt.
Do Piotra AA Trudno jest mówić o duchowości, brakuje mi odpowiednich słów. Myślę, że to trzeba poczuć. To po mojemu dobry kontakt z SAMYM SOBĄ a co za tym idzie z MOJĄ SIŁĄ WYŻSZĄ bo mojej siły wyższej szukam od pewnego czasu w SOBIE. Ja też myślałem że kieruję własnym życiem. Pozdrawiam STAŚ.
UsuńDążyliśmy poprzez modlitwę i medytację do coraz doskonalszej więzi z Bogiem, jakkolwiek Go pojmujemy, prosząc jedynie o poznanie Jego woli wobec nas oraz o siłę do jej spełnienia.
OdpowiedzUsuńJeśli jest się na programie to nalezy się modlić.Czyżby krok dwunasty nie był skutkiem kroku jedenastego? Odpowiadasz tylko na wpisy które są Ci wygodne?
Do Stasia.
Gdy nie piję to odzyskuję kontrolę nad swoim zyciem . Gdyby tak nie było to trzeżwienie nie miałoby sensu
Piotr aa.
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO W NOWYM ROKU!!!!!!
Piotrze aa, piszesz pod postem, w którym nie ma słowa o 11 Kroku ani o modlitwie. W komentarzach zahaczasz o przebudzenie duchowe, OK., pytasz, uznałam że w dobrej wierze, więc staram się rzetelnie odpowiedzieć, ale nadal nie piszę nic o modlitwie. Nie siedzę w Twojej głowie, nie wiem, o co Ci chodzi, odnoszę się do rzeczywistości, do tego, co napisane.
UsuńOdpowiadam również na posty niewygodne. Nie odpowiadam na agresywne i napastliwe.
A jeśli chodzi o problem z 11 Krokiem, to... z Programem jest tak, że kłopot z danym krokiem oznacza raczej, że zaczęło się sypać już wcześniej i trzeba by wrócić do miejsca "usterki". Przy 11 Kroku najprawdopodobniej należałoby jej szukać już w pierwszych trzech krokach. I patrząc na to, co piszesz, mierzyłabym raczej w Krok 1 (sławetna druga część...) niż 3.
Dobrego roku :-)
Do PIOTRA AA Fajnie jest się zdrowo różnić. We mnie zaczęło się zmieniać po przeczytaniu książek Anthony de Mello- PRZEBUDZENIE,MODLITWA ŻABY 1 2 i dziś wiem, że moje trzeźwienie zawsze miało sens. Pozdrawiam STAŚ.
Usuń