Raz na jakiś czas zdarza mi się spotkać w AA osobę, która naprawdę chce. Naprawdę! Może już przerobiła wszystkie inne sposoby, może już sprawdziła na wylot własne możliwości i się przekonała (ci, którzy sprawdzili, wiedzą, o co chodzi). A może ma po prostu silne poczucie, że w sytuacji, w której się znalazła, trzeba się powierzyć, czyli uchwycić tego, o czym w AA mówią, słuchać i robić. No więc właśnie spotkałam kogoś takiego i nie mogę wyjść z pełnego podziwu i radości zdumienia (nie wiem, czy z niedoskonałości zasobów językowych czy może z nieopisywalności tego stanu, trudno mi wyrazić to lepiej).
Pamiętam gdy mój sponsor mówił: Wiem, że teraz tego nie rozumiesz, ale za jakiś czas będziesz to miała… Przez te kilka lat miałam i zrozumiałam już wiele razy i czasem zastanawiam się, jak on widział i przyjmował moje wysiłki, jak patrzył na fakt, że naprawdę robię to, co mam zrobić, według jego instrukcji. Przypomniałam to sobie właśnie przy okazji mojej reakcji na pracę i postawę wspomnianej na początku osoby. To takie pełne wzruszenia zadziwienie, że komuś się chce, że naprawdę słucha tego, co mówię, że mi wierzy, że to działa. I zastanowiło mnie: jak wielką rzeczą jest niesienie posłania, przekazywanie programu (och, umówmy się, jest przy tym normalne, codzienne, zwyczajne, not big deal)! Jakie przynosi owoce, jak potrafi wstrząsnąć i przemienić – nie tyle osobę przyjmującą, to oczywiste, lecz tę, która przynosi, która przekazuje i prowadzi.
Tak mocno do mnie dotarło, jak wielką siłę ma alkoholik, który realizuje program i realnie się zmienia (i może nawet sam jeszcze tego nie widzi). Jak żywym, gorejącym jest przykładem.
Ten stan uważam za niezwykły model niesienia posłania. Gdy dzwoni do sponsora, relacjonując przebieg kolejnych rozmów z ludźmi, których kiedyś skrzywdził, gdy na mityngu opowiada o tym, co niektórych może wkurzać, bo zdaje się być odbierane jako natrętny wyrzut (choć przecież niczego nikomu nie wyrzuca, mówi jedynie o swoich działaniach i przeżyciach), ale jest też inspiracją, zarzewiem, energią, która może popchnie i mnie do działania. Gdy aż skrzy od tej energii duchowej, otoczony poświatą opalizującej aury (wiem, wiem, rozpędziłam się, ale sama mam dreszcze). Pamiętam słowa z WK o tym, że sama nasza obecność, każde zdanie wypowiedziane podczas spotkania AA jest niesieniem posłania. I to, jak mocno się z tym nie zgadzałam i nadal nie uważam tego za zawsze prawdziwe. Poza tymi przypadkami, kiedy alkoholik rozpalony przebudzeniem duchowym w rezultacie działania, roztacza wokół siebie dowody na istnienie siły większej, wyższej, cuda, prawdziwość doświadczenia opisanego dziesięciolecia temu w literaturze AA.
Program 12 Kroków AA i specyficzna, indywidualna forma jego przekazu, to największe odkrycie XX wieku, najważniejsza idea w sensie społecznym, humanistycznym, duchowym...
OdpowiedzUsuńDobrze było się na to załapać, co? A tyle było płaczu (ja: nie chcę być alkoholiczką…) ;-)
UsuńChyba kiedyś, w ubiegłym wieku, do AA i programu trafiali tylko tacy alkoholicy, którym naprawdę się chce.
OdpowiedzUsuńTrudno mi powiedzieć. W ubiegłym wieku to ja za bardzo nie widziałam w AA programu, musiał być mocno schowany ;-) Ale zastanawiam się nad proporcjami, i nie jestem w stanie ocenić, czy faktycznie więcej było takich, o jakich piszesz. Na szczęście teraz też są. I może to zabrzmi dziwnie, ale na szczęście dla mnie.
UsuńŻycie nabierze nowego znaczenia. Widzieć, jak ludzie
OdpowiedzUsuńodzyskują zdrowie, jak pomagają innym, jak znika samotność,
a w zamian rozwija się wokół ciebie wspólnota i masz
mnóstwo przyjaciół – to doświadczenie, którego nie możesz
przegapić. Wiemy, że nie będziesz chciał go przegapić. Częste
kontakty między nami i spotkania z nowicjuszami są jasną
stroną naszego życia.
Ten kawałek z WK wydawał się bombastyczny i naiwny - aż do czasu takiego właśnie przeżycia, jakie opisujesz. Masz mądrą sponsorkę.
Wiem :-) I do tej pory nie mam pojęcia, dlaczego właśnie ja miałam tyle szczęścia.
UsuńBardzo ważny tekst dla mnie, dziękuję.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńDlaczego alkoholiczek, które naprawdę chcą wytrzeźwieć jest tak mało?
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia. Albo raczej: zjawisko jest zbyt szerokie, dane trudne do uchwycenia, więc próba odpowiedzi na to pytanie byłaby tylko czczym teoretyzowaniem. Ale to chyba nie jest kwestia płci.
UsuńNie jest to kwestia płci, tam mi się napisało ze względu na płeć autorki. :-) Łatwiej jest narzekać, użalać się nad sobą, szukać winnych?
UsuńWszystkiego najlepszego w Nowym Roku! :)
UsuńDziękuję i wzajemnie :-)
Usuń"Łatwiej jest narzekać, użalać się nad sobą, szukać winnych?"
UsuńPewnie też, ale to chyba nie jest aż tak proste. Myślę, że jest w tym i niewiedza, że można coś naprawdę zmienić, nieznajomość metod i rozwiązań, i brak wiary, że to się uda, i oczywiście duży lęk przed zmianą. Bo wiadomo, że dobrze znany syf jest jednak znany i przez to bezpieczniejszy niż nieznane coś nowego (a może to nowe wcale nie będzie łatwe?).
Energetyczny wpis. Dzięki.
OdpowiedzUsuńDzięki :-)
UsuńDla takich jeszcze tylko warto być w AA, choć nie wiem, jak długo.
OdpowiedzUsuńCzasem i mnie nachodzi zniechęcenie… A potem widzę, że takie osoby pojawiają się ciągle, choć oczywiście nie masowo. I myślę sobie wtedy, że chyba jednak warto jeszcze trochę być.
UsuńDziękuję za ten wpis. Trafiłam teraz jako sponsorka na taką dziewczynę co nie wierzy :( Więcej mojej energii w to poszło. Ale też mi to coś dało. Odkryłam nowe rzeczy u siebie, mam teraz ich świadomość, dotarło coś nowego do mnie. Mam podstawy do zmiany. Czyli jednak rozwój :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCześć. Od kilku dni korzystam z mitingow AA oraz terapii psychologicznej. Jestem nowicjuszem. Bardzo chce zacząć zdrowie. Spotkania traktuje na razie jako możliwość zrzucenia nadmiaru emocji zebranych ciągu dnia. To mi pomaga i wycisza. Widzę jednak, że praktycznie całe grono w tym weterani robią podobnie. Jak juz trochę się wycinkę chce realizować program jednak widzę że mogę to robić wyłącznie w bezpośrednim kontakcie że sponsorem. Na tych kilku mitingach nikt nie dzielił się doświadczeniem z realizacji programu i z czego korzystał. Wszystkie materiały jakie mam dostałem od innego alkoholika na priv i praktycznie sam sobie przerabiam a jak czegoś nie wiem to dzwonię do niego. Czy ja jakoś źle trafiłem z mitingiem czy to norma? Ps. Byłem też na kilku innych mitingach i było podobnie czyli dużo wylewania zalów i opowieści jak piłem.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy norma, obawiam się, że takich mityngów może być wciąż więcej niż tych, na których jest dostępne rozwiązanie. Anonimowi Alkoholicy dysponują rozwiązaniem problemu alkoholowego, ale to nie jest chodzenie na mityngi i spuszczanie emocji. W przypadku nowej osoby to nic złego, raczej dodatkowy efekt mityngów, w przypadku długodystansowców – cóż… ja prawie przez to umarłam, bo nie wiedziałam, że można, a nawet należy inaczej. Bo na moich mityngach też wtedy nie było rozwiązania. A rozwiązaniem jest program 12 Kroków realizowany ze sponsorem. Programu nie realizuje się na mityngach, choć jak najbardziej można o konkretnych działaniach opowiedzieć (tyle że trzeba je najpierw wykonać; …wróć, życie pokazuje, że nie trzeba, można teoretyzować, to również znam z praktyki, niestety).
UsuńSamemu trudno zrobić program (napisałabym, że to niemożliwe, ale jestem ostrożna z mówieniem alkoholikom, że coś jest niemożliwe – prawie zawsze znajdzie się ktoś, kto zechce udowodnić, że jest jednak odwrotnie, a takie udowadnianie może kosztować życie), to może być niewykonalne (uzależniony umysł nie wychwyci wszystkich pułapek uzależnienia, pamiętajmy, że alkoholizm to choroba zakłamania), i niebezpieczne (bo nawet jeśli zrobię pewne rzeczy - a do wielu potrzebne są konkretne wskazówki - i nie będzie efektów, mogę sądzić, że to po prostu nie działa, przecież zrobiłam, a nadal jest beznadziejnie, może mi nie przyjść do głowy, że trzeba zrobić jeszcze raz, porządnie).
Przy obecnej liczbie mityngów online można naprawdę odwiedzić wiele miejsc, posłuchać tego, co i jak mówią, skontaktować się ze służbami na czacie, zapytać o listę sponsorów, odezwać się na mityngu…
Jeśli chcesz - napisz na mika.dunin@gmail.com - podpowiem kilka miejsc, w których mówi się o rozwiązaniu, a nie o problemie. Pozdrawiam!