niedziela, 24 października 2010

042. lubię tylko smutne piosenki


Zakochałam się. Wiem, że to toksyczna fascynacja, że choć inspirująca, to może zaprowadzić tylko w smutne rewiry. Ale na razie nie chcę jej przerywać. Zakochałam się w Osieckiej, która do tej pory mnie bardziej nudziła czy irytowała, niż ciekawiła, której nie rozumiałam, bo nie chciało mi się przyjrzeć, wczytać i wsłuchać. A potem coś przeczytałam, jakiś wiersz, artykuł, list. I wpadłam. Pociąga mnie bardzo, słyszę w niej już tylko smutek albo zapowiedź smutku. Może dlatego, że wiem, jak się skończyło.
*
Lubię tylko smutne piosenki. Nic nie poradzę, wesołe mnie nie ruszają. No, chyba że w takiej wesołej odnajdę jakąś cichą rozpacz ukrytą pod uszminkowanym uśmiechem skocznych nutek. O, wtedy jest się nad czym pochylić, co przytulić i wchłonąć pod skórę. Wiem od długiego czasu, że słuchanie takich piosenek jest dla mnie szkodliwe, bo mnie tak słodko oplata i wciąga, że sama nie wiem kiedy, ale już jestem cała w tym smutku, topię się, już oddychać nie mogę. Więc najczęściej unikam, zwłaszcza, gdy nie czuję się najlepiej, gdy sama z siebie wchodzę w minorową skalę. Ale nie zawsze chcę uniknąć.
Pamiętam czasy – sprzed picia, z picia i po piciu – kiedy upajałam i upijałam się muzyką. Wystarczyły dwie nuty i było po mnie. Dopisywałam do nich swoją żałobną treść. Taplałam się w jakimś nie do końca sprecyzowanym żalu do świata, Boga, za siebie i wcale nie miałam chęci z tego stanu się wydobywać. Było mi dobrze, że było mi źle. Dopiero po latach, gdy to zamiłowanie do użalania się nad sobą i zapał do organizowania świata tak, by dawał mi w kość (albo żeby wyglądało, że daje w kość), porządnie mnie zawstydziło postanowiłam z tym skończyć. Odłożyłam wszystkie moje audio wyzwalacze. Czasem, po tym odwyku, włączałam coś i sprawdzałam, czy nadal ma moc. Zwykle wyłączałam, bo pogodzona ze sobą nie słyszałam już w tym dawnego wołania wspólnym głosem. Nie było żadnego wspólnego głosu. Ale i tak lubię tylko smutne piosenki; mole i septymy…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

204. pompatycznie i obrazoburczo

Zastanawiałam się, czy jest jakiś zauważalny moment, w którym posłanie AA zaczyna działać. Może początek to iskra nadziei – że jest coś, co...