Przez długi czas, już w AA, czytałam Kroki (jak to bywa na prawie każdym mityngu), ale ich nie słyszałam. Po kilkudziesięciu miesiącach zaczęłam słyszeć. Ale Tradycje AA nie mogły się do mnie dobić przez całe lata. Byłam przekonana, że o ile Kroki są mi jakoś tam potrzebne, to Tradycje w ogóle mnie nie dotyczą. Niech zajmują się nimi jacyś aowscy działacze! Jacyś tam dziwni nadaktywni oni. Mało mam na głowie? Zresztą, pomijając moją ignorancję i arogancję, nawet po zapoznaniu się z treścią 12 Tradycji AA, nadal wydawało mi się, że mogą mieć zastosowanie wyłącznie w strukturach AA. Że ich znajomość nie przyda mi się do niczego (a po co sobie zaśmiecać niepotrzebnie głowę?). Czy byłam w tym podejściu odosobniona? Bynajmniej. Historia AA pokazuje dokładnie taki sam opór i ignorancję setek anonimowych alkoholików.
Wreszcie, któregoś razu, przyszło mi do głowy, że wspólne dobro* ma dużo szersze znaczenie, niż dobro Anonimowych Alkoholików. Że istnieje coś takiego jak wspólne dobro każdej wspólnoty: rodziny, grupy społecznej, firmy, drużyny harcerskiej czy sportowej, ludzi, istot żywych… Co ciekawe, miałam już odruchy działania na rzecz wspólnego dobra. Może banalne, ale jednak: zakręcałam cieknącą w piwnicy wodę (nie w mojej piwnicy, w „niczyjej” piwnicy bloku), gasiłam światło w pustej sali (nie w moim domu i nie moje światło), wyrzucałam do kosza wyjątkowo niebezpiecznie i ostro potrzaskaną na chodniku butelkę (nie moją butelkę i nie na moim chodniku). Gdy zaczęła we mnie kiełkować świadomość, a potem już na dobre się rozhulała, możliwość realizacji Pierwszej Tradycji widziałam niemal wszędzie: w rodzinie, podczas jazdy samochodem i parkowania (nic mi się nie stanie, jeśli odrobinę zwolnię i kogoś wpuszczę na swój pas, ani jeśli uważniej zaparkuję, na jednym, a nie na dwóch miejscach), wyrzucania śmieci (segregacja), w pracy, podczas spaceru, wizyty u lekarza czy na poczcie. Dosłownie na każdym kroku. Ale przecież to nie mogło być aż takie proste (i aż takie trudne – wszak uważność i poświęcenie w każdym działaniu wykończyłyby każdego). Na jakiś czas zostałam więc na etapie najprostszych działań i niedokończonej, niedorozwiniętej świadomości.
*
A potem dowiedziałam się, że są anonimowi alkoholicy, którzy nie tylko widzą głęboki sens Tradycji AA, ale też uważają, że życie na Programie oznacza kierowanie się zasadami zawartymi zarówno w 12 Krokach, jak i w 12 Tradycjach Anonimowych Alkoholików. No i zapragnęłam do nich dołączyć…
Wyzdrowienie... nasz wspólny cel. Cel Anonimowych Alkoholików. Wyzdrowienie - nie zdrowienie, nie trzeźwienie... wyzdrowienie.
OdpowiedzUsuńAle do tego trzeba AA traktować poważnie. Kiedy zaczyna się poważnie? Kiedy w moim życiu pojawia się sponsor z prawdziwego zdarzenia i zaczynają liczyć się Tradycje.