Co takiego, jakie cechy ma przeciętna organizacja, od czego odżegnuje się AA? W książce Anonimowi Alkoholicy wkraczają w dojrzałość wymieniono kilka takich elementów: warunki członkostwa, środki dyscyplinarne wobec swoich członków, presja, aby zapewnić poszanowanie własnych reguł, obdarzanie niektórych członków władzą, aby utrzymywali pozostałych w posłuchu oraz karali, a nawet wyrzucali opornych. Władza, hierarchia, regulaminy są esencją organizacji. Tak jest wszędzie. Wszędzie, poza Wspólnotą AA. W AA nie ma niczego, co działałoby jak zarząd. Nawet BSK czy GSO, ani żadna komisja nie może wydać żadnego polecenia jakiemukolwiek członkowi AA… Dlaczego? Bo nas – alkoholików – nie da się do niczego zmusić! Jak zaobserwowało wielu psychiatrów, przekora jest rzucającą się w oczy cechą znacznej części alkoholików (12x12, s.33). Im bardziej ktoś będzie próbował, tym bardziej to się nie uda… Każdy uczestnik AA może przyjąć radę lub sugestię ze strony bardziej doświadczonych członków, ale z pewnością nie będzie przyjmował poleceń czy rozkazów” (AA wkraczają w dojrzałość, s.155).
Brak zasad? Regulaminów? Środków dyscyplinujących? Czyż to nie raj dla zbuntowanych, niepokornych, niedojrzałych alkoholików? Czy w takich warunkach całkowitej „samowolki” AA miałaby szansę przetrwać choć rok? Jak bez zasad i reguł może funkcjonować tak duży organizm? Na całym świecie! A jednak może. Bo mimo braku regulaminów nie może być mowy o „samowolce”. Brak środków dyscyplinujących oznacza po prostu, że to ja sama jestem odpowiedzialna za moje zachowanie. Nie ma dyscypliny z zewnątrz. Ja mam ją mieć w sobie. Jak dojrzały człowiek. Sama, na każdym kroku, wtedy gdy potrzeba, gdy moje wady próbują przejąć ster, muszę się dyscyplinować. Rzecz trudna – szczególnie dla niepokornej „z natury” alkoholiczki – ale jakże przy tym rozwijająca ducha i siłę charakteru! Wprawdzie mierzę się jednocześnie z moimi kolejnymi wadami – czasem trudno żyć i postępować w sposób, jaki sobie założyłam, zgodnie z pewnymi wartościami, podczas gdy inni (zwłaszcza jeśli robi to większość) tego nie robią i, jak się wydaje, nie ponoszą konsekwencji… Bo przecież nikt ich (a to oznacza, że mnie również) nie może wykluczyć ze Wspólnoty AA ani nałożyć żadnych sankcji (bo niby kto miałby to robić?).
Ale to właśnie konsekwencje – realne, a nie potencjalne groźby – stoją na straży porządku w AA. Konsekwencje jakie każdy pojedynczy alkoholik, a także każda grupa ponoszą, jeśli postanowią działać „po swojemu” (czyli nie biorąc pod uwagę Tradycji Pierwszej oraz Czwartej). Początkowo to są konsekwencje natury duchowej, ale to działa jak domino: obniżenie satysfakcji z życia, brak celu, coraz częstsze konflikty z innymi, pogłębianie się chorego myślenia, samotność, być może powrót do picia, a dalej – wiadomo… Pijaństwo i śmierć nie są wyrokiem wydawanym przez ludzi u władzy, lecz rezultatem nieprzestrzegania zasad duchowych przez samego zainteresowanego (12x12 s. 174). Choćby z tego powodu opłaca mi się podjąć osobisty wysiłek i zachowywać się odpowiednio (czyli na przykład w zgodzie z zasadami dobrego wychowania, normami społecznymi; znajomość 12 Tradycji AA też mi w tym nie zaszkodzi).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz