W tym roku tak nie będzie. Nie będę stała bożonarodzeniową nocą z głową zadartą do nieba, gapiąc się w czarodziejski taniec białych i srebrnych kropeczek. W dzieciństwie mogłam tak sterczeć i gapić się i łapać płatki szczęścia, jedyne w tamtym okresie. Czas znikał. I to było dobre. W tym roku tak nie będzie. Szczęśliwie, nie muszę znikać już czasu.
Nawet mi się udaje nie uczestniczyć w
przedświątecznym szaleństwie. Niestety, nie na szlachetnych – w
moim odbiorze – zasadach. Bo bardziej rezygnuję ze spraw ozdobnych
(według moich, rzecz jasna, bo i czyich, kryteriów), zostając przy
absolutnie niezbędnych, niż mam porobione, gdyż przezornie i mądrze zrobiłam wcześniej. Dlaczego nieszlachetne to?
Bo roi mi się, że prawdziwy spokój to działania oparte na
trzeźwej decyzji, a nie wynikające z… lenistwa, czyli potrzeby
chwili. A może wszystko jest w porządku i tak właśnie to
wygląda na jakimś tam etapie rozwoju, tylko ja, nawykła do dawnych
przedświątecznych szamotanin, jeszcze się nie zorientowałam? Nie
byłoby w tym niczego dziwnego – zmiany w moim życiu rejestruję z
dystansu. Po pewnym czasie orientuję się po prostu, że tak
już nie mam albo tak mam,
a nie miałam.
Jeszcze przez kilka godzin mam ten,
powiedzmy, spokój, a potem dam się – z wielką chęcią nawet –
wciągnąć w kolorowy wir rodzinnej wigilii. Bo akurat w tym roku
nie mam oczekiwań. Że będzie tak, a nie inaczej, że ktoś, że
coś, że prezenty, że sprzątanie, że zachowanie, że jedzenie, że
spóźnienie… To naprawdę niesamowite, jak przyjemnie i spokojnie
jest bez tych durnych, nierealistycznych oczekiwań.
Białych i srebrnych kropeczek nie było... Była mżawka, szare, później czarne niebo zasnute chmurami. Było dobre jedzenie i SMSy od znajomych i nieznajomych...
OdpowiedzUsuńChyba byliśmy w tym samym miejscu... :-)
UsuńNo i są! Pierwsze w tym roku śniegowe drobinki. Dużo. Wirują i tańczą. Pewnie zaraz znikną, ale teraz można nałapać.
Usuń
OdpowiedzUsuńA ja nie miałam śniegu na świeta,było troche mrozu.Nie byłam sama w tym roku,było ciepło i syto i nie miałam żadnych oczekiwań - brałam co dawali,a dawali ,oj dawali : mamciu kochanie,mamuś skarbie,a czy łóżko wygodne,a czy ci ciepło,a co byś zjadła,baba oć,babcia kocham cię........utonęłam prawie w morzu łez szczęścia i wzruszenia/moich łez/.A trochę ponad dwnaście lat temu było:nienawidzę cię i żebyś wreszcie zdechła.....i byłam bezdomnym śmieciem.I tylko WDZIĘCZNOSĆ,wesołych poŚwiat Basia.