Parę lat po zrobieniu
Programu z przewodnikiem (po AA-owsku ze sponsorem), po kilku
turnusach czy sezonach (jak czasem pozwalam sobie żartobliwie to określić) pracy
z podopiecznymi, zatrzymałam się dla nabrania oddechu i
zastanowienia, czy idę w dobrym kierunku, czy to, co robię i jak
robię przynosi zadowalające efekty, a nade wszystko, czy mogę zrobić coś,
żeby innym – przyszłym podopiecznym – było lepiej, znaczy:
efektywniej.
Wpadłam na świetny
pomysł (za który pukałam się potem w głowę, bo kto to widział
samemu prosić się o robotę?) i poprosiłam mojego przewodnika po
Programie AA, żebyśmy przyjrzeli się
raz jeszcze konkretnym sposobom pracy z podopiecznymi. Przez kilka
lat nazbierało się w końcu trochę doświadczeń, niektóre metody
okazały się mniej skuteczne niż inne, a zawsze warto mieć otwartą
głowę, bo może jakiś zdawałoby się naiwny pomysł pomoże komuś bardziej niż jakiś na oko super mądry. Było
zresztą tak, że przez kolejne sezony nabywałam doświadczenia, a
najwięcej nauczyłam się wcale nie na przypadkach miłych, łatwych
i przyjemnych (koloryzuję oczywiście – wśród alkoholików nie ma takich), tylko trudnych, bolesnych i druzgoczących moje ego i
dobre samopoczucie. Tak, te najgorsze okazały się… może nie
najlepsze, ale na pewno najcenniejsze.
Tak więc stanęłam
przed zadaniem takiego spojrzenia na 12 Kroków AA, by w jak
najprostszy i najbardziej skoncentrowany sposób wyrazić ich istotę.
W ten sposób powstało 12 Kroków instant. Oto pierwsze dwa.
Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu – że nasze życia stały się niekierowalne.
Po pierwsze, muszę
zidentyfikować problem – realny, czyli że straciłam kontrolę w
odniesieniu do spożywania alkoholu (a nie, że mąż, dziecko,
kochanek, szef, rodzice…). Muszę przyznać, że to ja mam ten
problem, i zobaczyć, że polega on nie tyle na nadmiernym i niekontrolowanym spożyciu alkoholu (to tylko symptom), co na braku siły
(duchowej), żeby się oprzeć, żeby przestać, żeby nie
walczyć, z nadzieją, że może tym razem się uda. W odniesieniu do alkoholu
nigdy nie odzyskam tej siły, nie zapanuję nad nim. Ponieważ mój
organizm – biologicznie – różni się od organizmu
ludzi, którzy uzależnieni nie są i nigdy się nie uzależnią.
Z powodu picia, ale
prawdopodobnie nie tylko tego, utraciłam możliwość
sensownego zarządzania własnym życiem. Nawet jeśli miałam
dobry pomysł – nie byłam w stanie go zrealizować z powodu braku
siły duchowej. Często jednak nie miałam dobrych pomysłów, tylko
pijane. Może zatem przestałabym się wreszcie upierać, że
wiem lepiej (dowody w postaci konkretnych faktów z mojego życia są
druzgoczące), że sama to zrobię, muszę się tylko bardziej
postarać. Mam się wreszcie poddać – skoro nie mam ani pomysłu
jak wyjść z impasu, ani siły, żeby cokolwiek sensownego zrobić –
może bym zdała się na pomoc innych, którzy wiedzą.
Uwierzyliśmy, że Siła większa od nas samych może przywrócić nam zdrowy rozsądek.
Pijane myślenie to
coś, co mam w głowie nie tylko w czasie picia, ale i po odstawieniu
alkoholu. To, czego potrzebuję, by zacząć podejmować
zdrowe i dobre decyzje, to właśnie zdrowy rozsądek, trzeźwe myślenie. Sama
z siebie nie jestem w stanie przestawić się na takie myślenie –
nie mam siły, jestem przecież bezsilna, już wiem, że nie tylko
wobec alkoholu, ale wobec wielu aspektów życia, również wobec
moich pomysłów. Nie mówiąc już o tym, że nie mam pojęcia, co to jest trzeźwe myślenie – muszę się tego dopiero nauczyć. Potrzebuję jakiejś Siły, większej niż moja
własna, bo moje pomysły się nie sprawdziły, a nawet wtedy, gdy
pomysł był dobry, ja nie miałam siły go wdrożyć w życie. Muszę
tylko uwierzyć, że jest taka Siła i że zechce mi pomóc. Jeśli
pomogła tylu innym – a patrząc na alkoholików z AA widzę wiele
takich przykładów – to jest szansa, że pomoże również mi. To
nie musi być jakaś konkretna Siła, która do tej pory kojarzyła
mi się z Bogiem (zwłaszcza, że jako alkoholiczka mam raczej
wypaczony obraz Boga i nie po drodze z Nim), bo duchowość Programu
AA to nie jest religia, nie o nią tu chodzi. Na tym etapie
wystarczy, żebym odpowiedziała sobie na pytanie: Czy jestem
skłonna przyjąć, że jest na tym świecie jakaś Siła
potężniejsza niż moja własna, jakaś moc ponad moje problemy?
Dobre! Albert Einstein: „Żaden problem nie może zostać rozwiązany przy użyciu tej samej świadomości, która go spowodowała”, a to oznacza, że bez przewodnika się po prostu nie da.
OdpowiedzUsuńPowiedz alkoholikowi, że się po prostu nie da… ;-)
OdpowiedzUsuńJa nie dam rady? Ja?!?!
OdpowiedzUsuńA ja wolę: nasze życie nie poddawało się kierowaniu.
OdpowiedzUsuńMoze nie na temat do tego postu ,ale juz tak dawno chcialam napisac ... . Strach paralizuje ... . Dzieki za te wsapaniala ksiazke !!! Nie moglam sie doczekac mojego pobytu w Polsce na Boze Narodzenie, aby ja przeczytac (moja mama ja odkryla, bo ma dwie corki alkoholiczki ...).
OdpowiedzUsuńTeraz , tu we Francji, ciagle jest ze mna w torebce. Czytam ponownie zdanie po zdaniu wielokrotnie i zaczelo rozjasniac sie w mojej biednej , trzezwiejacej juz piaty rok glowie ... . Zaczynam dopiero teraz rozeumiec ... A przeciez uczeszczam bardzo pilnie na mitingi , zjazdy od dawna ... . Zal mi, ze moi znajomi nie moga jej przeczytac ... . Serdecznie pozdrawiam.
Bardzo dziękuję za te słowa. Ciepło pozdrawiam i życzę siły ducha
Usuń'Sanity' w kroku drugim oznacza zdrowie psychiczne, nie zdrowie czy zdrowy rozsadek. Myślę, ze słowo ' szaleniec' doskonale określa alkoholika, który 'wciaz jeszcze cierpi'. Pozdrawiam :-) Magda
OdpowiedzUsuńMam te same intuicje co do szaleństwa… Niestety.
UsuńRównież pozdrawiam.
zdrowie psychiczne to jedno ze znaczen slowa Sanity. wiele slownikow jako pierwsze ze znaczen podaje :"the ability to think and behave in a normal and rational manner" co oznacza zdolnosc do myslenia i zachowywania sie w racjonalny sposob. Inny z kolei okresla Sanity jako :reasonable and rational behaviour, co oznacza zdroworozsadkowe i racjonalne zachowanie. Rzecz jasna oznacza tez zdrowie psychiczne. Problem polega na tym ze nie ma w naszym jezyku sformulowania "niezdrowie psychiczne", a w angielskim jest to slowo insanity, co oznacza takze szlenstwo. Dobra robota Miko ;-)
OdpowiedzUsuń:-) dziękuję za lingwistyczny komentarz – sprawdziłam, że lepsze rozumienie pomaga mi przyjąć i wprowadzić w czyn.
Usuń