Całe życie o tym
marzyłam. O tej eksplozji szczęścia i spełnienia, która zawiera
się między 2:08 a 2:45 tego filmiku. Szukałam tego odkąd
pamiętam, próbowałam wyrwać dla siebie, uskubać chociaż.
Głupio, nieumiejętnie. Nie tam, gdzie to było możliwe. Pakowałam
się przy okazji w tarapaty albo zwyczajnie beznadziejne historie.
Tak bardzo potrzebowałam Mistrza (wiem, wiem, że tatuś, nie
trzeba mi robić amatorskiej psychoanalizy, sama jestem w tym
świetna). Tak łatwo trafiałam na nędzne podróby. Właśnie sobie
uświadomiłam, że kolejne drzwi z hukiem zatrzasnęły mi się
przed nosem. Już dawno się zatrzasnęły – Mistrzowie należą
się młodym dziewczynom, a nie starym babom. Jeszcze jakiś czas
mogłam udawać, naciągnąć czas i rzeczywistość, gówniarski
wygląd i zachowanie pomagały oszukać ludzi. Koło 30. jeszcze się
sprawdzało, teraz bez szans, żal próbować, nie ma co
się ośmieszać. No, więc pora pożegnać się z marzeniem, że
kiedyś ktoś (mądry, wspaniały i męski koniecznie) powie: Jesteś
niezwykła, mały geniusz, nie spotkałem nigdy kogoś takiego! No,
do starej baby trudno powiedzieć: mały geniusz. Nawet w potężnym ataku
desperacji wyczułabym fałsz.
Niejedno już
przełknęłam, niejedno wstrętne i gorzkie. Mam wprawę. Ale tak
sobie myślę… każdy wiek i stan musi mieć swoje marchewki.
Starym babom, takim koło 40. chyba też się przytrafiają jakieś
wisienki na torcie? Muszą chyba, nie? Jak byście mieli jakąś wiedzę, obserwacje lub doświadczenie, to poproszę.
Zabawne, że jestem koło 30. i również mówię o sobie per "stara baba". Hm... może kobiety już tak mają? :-)
OdpowiedzUsuńE tam, Pela, kokietka jesteś! I gówniara ;-) A ja tu poważny problem rozpatruję, weź…
Usuń:-) :-) :-)
UsuńMoże rola Mistrza jest fajniejsza, niż małego geniusza i to ta wisienka na torcie?
Brzmi niegłupio. Taki Mistrz to niezła odpowiedzialność…
UsuńDobre! :-)
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńHej Mika a możę masz troche za wysokie wymagania?
UsuńPrzepraszam, możę źle zrozumiałem twój wpis, mam 18 lat. Tak myślę że nie każdy facet jest męski mądry i wgl więc jeśli czekasz na ideał to...
UsuńZauważ, że nie chodzi po prostu o faceta, chodzi o MISTRZA. A to specjalna kategoria :-) Wygląd najmniej się tu liczy. Mistrz i Mężczyzna Na Życie to dwie odrębne figury. Ja kiedyś myliłam je namiętnie, próbowałam połączyć i kończyło się źle. Najgorzej, gdy z chłopaka/mężczyzny próbowałam ulepić Mistrza. Nie wychodziło, oczywiście, bo Mistrza nie da się ulepić. Płacili za to ci nieszczęśni mężczyźni, których w tę rolę bez ich zgody i wiedzy próbowałam wrobić. Bo mściłam się za to, że Mistrzami jednak się nie stają. A ja przecież potrzebuję! :-) No... stare dzieje. Dziś już znam różnicę. Ale czasem pojawia się nostalgia...
UsuńRatowanie życia ludziom Ci nie wystarczy? Może mało spektakularne jest i nie na scenie się odbywa, ale...
OdpowiedzUsuńNie przyłożyłam tej miary :-)
UsuńCzasami nawet na scenie. Sama widziałam. :-)
UsuńTrochę mnie wkurzył ten post - ale powiem delikatnie - trochę przesadzasz... Życie zaczyna się po 50-tce :)
OdpowiedzUsuńA "depresje" zdarzają się każdemu (dlatego jestem taki "delikatny") :)
Wyczuwam w tym dobre intencje, więc dziękuję za to "życie zaczyna się po 50." I też będę "delikatna": czy aby na pewno mówienie komuś, że jego uczucia, poczucia i refleksje są przesadne (czyli dyktowanie, co i jak ten ktoś powinien czuć), jest najlepszym pomysłem? :-)
UsuńŻycie... zacina się po pięćdziesiątce. Literówka ci się zdarzyła Anonimowy. :-)
UsuńEch, te żarciki… ;-) A tak serio i grubym śrutem: jak tak się rozglądam wokół, to myślę sobie, że życie może się niektórym nie zdążyć zacząć przed śmiercią. I to mnie przeraża, i tak, pcha, żebym nie znalazła się w tym smutnym gronie.
UsuńPrzyznam ,że pewne fragmenty wywołały uśmiech na mojej twarzy.Nie z powodu jakiejś złośliwości,tylko z samej siebie.Dalej mi do 50 ale już po 40.Faktycznie, przez głowę przeszło mi nie raz stwierdzenie "ale stara baba ze mnie".Do tego dorzucić, zauważone przypadkiem,trzy siwe włosy,co w gole z moim ciałem się stało,jakieś takie dziwne?Ostatnio,jak przygladalam sie sobie dokladniej,nie było tak źle,hello?!Jak to się stało?Gdzie byłam przez dwadzieścia lat,nie zauważyłam tego wcześniej.
OdpowiedzUsuńDzisiaj się uśmiecham,ale kilka miesięcy temu nie było mi tak do śmiechu.Myśli,jakie towarzyszyła mi w pierwszych miesiącach podnoszenia się ze swojego dna,były w stylu:spieprzyłam swoje życie,nie zgadzam się,nie było mnie przy tym,składam reklamacje.
Ale tak sobie myślę,że mi,starej babie, trafila sie marchewka,nawet trzy:AA,program 12 kroków,sponsor.A wisienką na torcie,na dzisiaj,jest to,jak zmienia się moje życie.Nie wszystko jeszcze ogarniam,nie ze wszystkim sobie radze,nie wszystko potrafie odczytac,uchwycić,nie na wszystko się zgadzam,tyle niepoukładanych jeszcze emocji. Ale... Widzę,że warto i każdego dnia proszę Siłę Wyzsza,jakkolwiek jej nie rozumiem ,o to zeby nie schodzić z tej drogi.Każdy dzień,w którym mogłam napisać choćby jedną wdzięczność był dla mnie kolosalną zmianą.Kiedy wdzięczności jest więcej to juz totalny przełom.
Mimo swej starości (ha..ha) dostałam szanse.
Mogę więc poczuć się wyjatkowo.
Pozdrawiam wszystkie baby, chłopów i młodzież :)
Dzięki AAga :-) I powodzenia w drodze.
Usuń